czwartek, 23 sierpnia 2012

I'm back

Tak wróciłam  do świata internetu i blogowania. Trochę długo mnie nie było. Ale mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone !! 
W czasie mojej nieobecności zdążyłam naładować swoje wewnętrzne akumulatory na cały rok. Byłam na św. Górze Grabarce, jak ktoś nie wie co to za miejsce to polecam wujka Google aby sobie poczytać. Zawsze gdy tam jestem to czuje, że zbieram w sobie tyle siły ile tylko się da i która będę wykorzystywać w ciężkich chwilach. I tak o to pełna werwy wróciłam.

Teraz odpoczywam przed praktykami w szpitalu. Do tego dodatkowo piorę, sprzątam, prasuje. Bawię się też w małą projektantkę, przerabiając jakieś stare ciuszki. Jak coś ciekawego mi wyjdzie to dam Wam znać w postaci zdjęć.

Atu mam kilka zdjęć białostockich fontann nocą. Wiem, że może nie są jakoś bardzo udane ale tak bardzo podobają mi się te kolory, że muszę się z Wami tym podzielić.





I jeszcze na koniec odnośnik do piosenki, która skradła moje serce. Jest to piosenka zespołu folkowego "Chwyla", dlatego nie wszystkim musi się podobać. Mi podoba się bardzo dlatego chcę się tym z Wami podzielić.


Enjoy 

J.

środa, 8 sierpnia 2012

Ostatnie chwile


I tak oto wyjazd pełen przygód dobiega końca. Stwierdzam publicznie, że pogoda dopisała, a z tym czasem bywa ciężko nad naszym polskim morzem. Dziś jednak tereny Mierzei Wiślanej opłakiwały, nawet z piorunami, mój jutrzejszy wyjazd. Ale jak przystało na piękną letnią burze, wzeszło po niej  słońce i naszym oczom ukazała się tęcza, a nawet dwie.


Siedmiokolorowa przecudowna.
Szaleństwo z przeróbką, ale przynajmniej widać dwie tęcze ;)

Nie wiem czy lubicie Kinder Niespodzianki, ja je uwielbiam. Dlatego też, gdy dotarły do mnie informacje o wystawie figurek z Kinder Niespodzianek w niedaleko położonej Stegnie, postanowiłam tam pojechać. Oczywiście byłam przekonana, że wystawa będzie liczyć kilkadziesiąt no może trochę ponad 100 sztuk figurek. Jakie było moje zdziwienie, gdy przekroczyłam próg wystawy, a drzwiach przywitała mnie Pani przewodnik i od razu zaczęła swoje opowieści. Ja stałam jak wryta i nie wiedziałam, gdzie podziać oczy.  Wystawa była przeogromna, a to były tylko figurki z głównych kolekcji. 
Cały zasób figurek należy do jednego mężczyzny, który jest Polakiem, mieszkającym przez 10 miesięcy w Niemczech, a przez dwa w Polsce. Dzięki mieszkaniu za naszą zachodnią granicą kolekcjoner może zdobywać różne dodatki produkowane przez firmę Ferrero. Produkują tam specjalne plansze/ domki dla figurek. Dodatkowo wydają gazety z większymi figurkami takimi, jak Asterix i Obelix, czy też z postaciami z Władcy Pierścienia. Najlepsze jest jednak w tym wszystkim to, że małe kolekcje hipopotamków czy też innych zwierzaków, różnią się drobnymi szczegółami pochodząc z innych krajów np. kolorem kapelusza, leżaka lub innego dodatku. I to są tzw. perełki za które kolekcjonerzy płacą spore sumy.

A teraz kilka ciekawostek:
- pierwsza figurka z Kinder Niespodzianki powstała w 1974 roku, jednak nie zostało udokumentowane, jak wyglądała owa figurka;
- najstarsza figurka w kolekcji naszego rodaka pochodzi z 1978 roku
- aby kolekcja była pełna oprócz figurki należy zachować karteczkę dołączaną do jajka, na której znajduje się zdjęcie całej kolekcji [tak to coś co od razu wyrzucamy];
- najdroższe figurki na tej wystawie kosztowałyokoło 1200 euro [!!];

A oto kilka zdjęć dla zaciekawionych i spragnionych przenieść się w krainę słodkiego dzieciństwa:


Pan Kinderek !!

Pełen miszmasz z okazji nadejścia 2000 roku

Nawet szopka znalazła tu swoje miejsce.

Władca Pierścienia w Kinder Niespodziankowej odsłonie.



Gablotki, gablotki, gablotki...


Jeszcze więcej gablotek, po drugiej stronie znajdowało się ich tyle samo ;)


Hipopotamki wypełnione Kinder Schoco-Bons, których nie można otworzyć, bo stracą wartość kolekcjonerska. Tyle Schoco- Bons się marnuje. Smuteczek.


Moi zwycięscy wystawy Hipopotamy jako postacie z Gwiezdnych Wojen !!

Tak na koniec mam kilka zdjęć dzisiejszego cudownego zachodu słońca, który mnie dziś zaskoczył. Już myślałam, że napisze Wam, iż w tym roku nie doczekałam się pięknego zachodu, a tu proszę na sam koniec. Wymarzone pożegnanie Krynico Morska, mam nadzieję, że zobaczymy się szybciej niż mi się wydaję. Zdjęcia, które za chwilę zobaczycie, są bez żadnej przeróbki, co czasem mi się tu zdarza. Te udało mi się wykonać za pomocą tylko i wyłącznie aparatu.

Pocztówkowe !!


Niby nic, a jednak zerka...



Okna urzekły mnie

 Ciemno i ciemniej.
Zachód słońca <3

Enjoy

J.

niedziela, 5 sierpnia 2012

Troszke szaleństwa !!

Nie wiem czy Wy tak macie, ale ja uwielbiam jak dzieję się coś choć trochę szalonego. Tak się składa, że w samym środku mego wyjazdu nad morze wcisnęło mi się wesele. Cóż mogłam zrobić. Oczywiście po wielu konsultacjach, wykonaniu listy "za" oraz "przeciw", postanowiłam wrócić z moimi kochanymi rodzicami na to wesele. I jak się okazało był to trafny wybór. To nic, że zrobiliśmy 830 dodatkowych kilometrów. To nic, że całą podróż powrotną prowadziłam, bo byłam jedyną bez żadnych promili we krwi, a wieczorem byłam jak zaspany mops. Ale było warto !! Wesele odbyło się w bardzo urokliwym miejscu, jakim jest "Majątek Howieny" w Pomigaczach. Było gdzie pochodzi, porobić zdjęcia i pooglądać zwierzęta, które wędrowały sobie po swoich włościach. Bawiłam się fantastycznie w doborowym towarzystwie. Za co bardzo dziękuję panu M. 


Nasze miejsce uciech




Pan Osiołek
Czyżby grzybki...



A teraz wracamy do wakacyjnego leżenia, odpoczywania, opalania i jedzenia. Tak, tak jedzonko to coś wspaniałego tutaj. Ja mogłabym tutaj tylko smakować i smakować. No ale jakbym tak robiła, to mogłabym zacząć już wymieniać wszystkie ubrania na parę rozmiarów większe. Słońce smaży, także wrócę opalona i w końcu nie będę straszyła swą bladością. 

Piwko x3







Szarlotka z lodami !! <3

Dla niewtajemniczonych tutaj właśnie sobie leniuchuje.

Enjoy

J.

środa, 1 sierpnia 2012

Słońce, plaża, kolorowe drinki...



Powiem krótko pogoda nad polskim morzem dopisuje. Opalanie funkcjonuje na pełnych obrotach o czym świadczy lekko czerwona skóra. Ale spokojnie kremy z filtrem stosowane były, nie będzie tak źle. Ludzi wszędzie pełno, co mnie cieszy, napędzamy naszą gospodarkę. To tyle ze spraw finansowo-gospodarczych. Mam dla Was kilka zdjęć. Trochę widoków, chmur, jedzenia i dziwnych rzeczy. Dla każdego coś się znajdzie.

Niebo jak ze snów...

A teraz niebo widziane przez moje okulary
Mewy na horyzoncie



Witamy Pana Pstrąga
Witamy też Pana Łososia

 


 


Pamiątki muszą być!!

Bursztyn obowiązkowy punkt programu.


Jak widać imprezy tu mają wyśmienite ;)

BAŃKI

Nie wiem czy już wspominałam, ale kocham Bańki

Kolorowe drinki nr1

Kolorowe drinki nr2

Enjoy

J.