niedziela, 28 października 2012

Zielono mi :)

Kurcze jeszcze niedawno była jesień, a tu w ciągu kilku godzin zrobiła się śnieżna zima. Choć mam nadzieję, że ten śnieg jeszcze zejdzie. Potrzebne mi są przejezdne chodniki. Abym mogła jeszcze jeździć rowerem. I to zielonym rowerem, który jak zauważyłam rozwesela. Nie wiedziałam, że ma taką funkcje, ale jak się okazuje ma. Na białostockich ulicach powoduje uśmiech przechodniów. Czasem może małe zdziwienie, ale po chwili uśmiech.
I tak oto w ostatni piątek postanowiłam, zrobić sobie krótką wycieczkę rowerową i popstrykać trochę jesiennych zdjęć. Dobrze, że to mi się  udało, bo teraz fotografowałabym już tylko zimowe pejzaże. Jak spoglądam za okno to widzę taka 10 centymetrową warstwę śniegu. Nawet już kilka bałwanów powstało przed moim blokiem. Zima w pełni na białostockich rejonach. 
Tu macie kilka zdjęć z piątkowej wyprawy:



Dużo liści



A tutaj rower. Zielony rower. Poprawiacz humoru mam nadzieję :)

Na początku trochę wstydliwie

Później już w całej swej krasie :D

Z perspektywy bagażnika


A tu macie piękne białostockie graffiti, które już dawno skradło moje serce ale dopiero teraz miałam czas je sfotografować.


Dodatkowo weekend minął mi bardzo szybko i przyjemnie. Doładowałam chyba trochę moje akumulatory na Spotkaniu Studentów na św. Górze Grabarce. I teraz chyba mogę wracać do świata studenckiego. Lubię taki stan w jakim teraz jestem. Mam taką ochotę i werwę do wszystkiego. Po prostu jest tak jak powinno być.

Dodatkowo dziś zasłyszana piosenka Marii Peszek "Padam". Jakoś chyba tak dobrze odzwierciedla wszystko. 


Enjoy

J. 

sobota, 20 października 2012

Winter is coming

Mam nadzieję, że wśród czytelników mego bloga jest kilka osób, które są miłośnikami zimowego szaleństwa. I że z chęcią przeogromną przeczytacie ten wpis.
W piątkowy wieczór w białostockim kinie Helios odbył się festiwal. I to nie byle jaki festiwal. Dokładniej ujmując Festiwal Filmów Snowboardowych "Winter is my love". Po obejrzenie czterech wspaniałych produkcji, czułam się fantastycznie. Tak jak powiedział prowadzący, miałam w sobie uczucie nieśmiertelności, tego, że ja też tak mogę. Dlatego tak już pragnę zimowego szaleństwa. Chcę aby ogarnęło mnie to uczucie, gdy jedziesz, a spod deski lecą drobne śnieżynki. Chcę upadać i się podnosić, mówić że bolą mnie nogi, a za chwilę jechać w dół i o niczym nie myśleć. Spadać z orczyku i myśleć "Dlaczego??".
Każdy kolejny film oglądałam z coraz większym zaciekawieniem. Najlepsze oczywiście zostawiono na koniec: Isenseven - FOOL'S GOLD. Niemcy 2012. Te wszystkie krajobrazy i zjazdy po trasach nieuczęszczanych przez nikogo innego powodowały "gęsią skórkę". Byłam tym tak zachwycona, że chyba nawet trudno znaleźć słowa aby to opisać.
Po prostu teraz wiem dlaczego wybrałam jedną deskę, a nie dwie. <3
Zimo przychodź
Dla zaciekawionych festiwalu kilka informacji tutaj: Winter is my love
Kto ma okazję niech bez zastanowienia kupuje bilet i idzie na ten festiwal. Zostało jeszcze kilka miast. Także bez namysłu ruszacie do kin :)))
A tutaj zdjęcie renifera, który dumnie prezentuje się na moim laptopie i przypomina mi, że tej zimy będzie świetnie :))) 
 
 
Enjoy

J.

sobota, 13 października 2012

Zaległości

Tak nastała jak wielce wyczekiwana sobota. W końcu. Po tych pięciu męczących dniach. Można było się wyspać, nawet udało mi się obejrzeć jeden film. Ale za to jaki.
"Strasznie głośno, niesamowicie blisko ."
Po prostu cudowny. Wspaniały. Prawdziwy. Ja ,jak na idealną płaczkę filmową przystało, popłakałam sobie równo. A o filmie cóż mogę powiedzieć. Hmmm... Nie chcę Was jakoś od razu do niego nastawiać, może niektórych zniechęcać, bo może nie lubią takich filmów. Polecam go obejrzeć i wtedy wydać swoją własną opinie. Na pewno wzbudzi w Was jakieś emocje :)
Tu dla zainteresowanych zwiastun:


A teraz coś z życia codziennego. Wiadomo jak to studenci czasami muszą wyjść do sklepu aby uzupełnić zapasy żywności. I tak akurat było w moim przypadku. Wybrałam się z D. na zakupy. I stwierdzam, że nie można mnie wpuszczać do sklepu. Bo jak zobaczyłam na półkach sklepowych napój jogurtowy z Łowicza z postaciami z bajki "Fineasz i Ferb" to nie mogłam odejść od półki. I tak w mojej lodówce znalazły się trzy takie jogurty, bo przecież musiałam mieć wszystkie postaci. Mam nadzieję, że wiecie co to za bajka.  I nie wyjdzie na to, że tylko ja się tym tak cieszę :) Ja ją uwielbiam i oglądam mimo, że to już nie ten wiek na bajki. Ale w sumie zawsze jesteśmy dziećmi naszych rodziców, dlatego mogę sobie pozwolić.


Ferb, Fineasz i Dundersztyc

W przechyle ;)
Chłopaczki i Pepe Pan Dziobak

I oczywiście płęć piękna bajki: Fretka i Izabela

 Enjoy

J.


środa, 10 października 2012

Kulturalnie

Jak ja się cieszę, że w całym tym natłoku spraw udało mi się znaleźć chwilę czasu. Chwilę na coś tak pięknego jak teatr. Te wszystkie emocje i gesty przekazywane przez aktorów ze sceny są tak wspaniałe, że chyba brak mi słów aby to opisać.  Akurat w poniedziałek byłam w białostockim Teatrze Dramatycznym na spektaklu "Spadkobiercy". Coś wspaniałego !! To taka czarna komedia, przepełniona cynicznym humorem i inteligentną ironią. Dodatkowo wyśmienite role aktorów: Agaty Kuleszy, Hanny Śleszyńskiej, Grażyny Wolszczak, Marcina Trońskiego i Waldemara Barwińskiego dopełniają to wszystko w stu procentach.
Ta cała wizyta w teatrze byłą dla mnie wspaniałą odskocznią. To było półtora godziny odpoczynku i cudownego relaksu. Zapomniałam o tym całym świecie zewnętrznym. Liczyła się tylko scena i to co się na niej dzieję. Tak jak już mówiłam coś wspaniałego. dlatego postanawiam sobie tu i teraz. Jedna wizyta w teatrze miesięcznie obowiązkowo. 
 A tu coś dla zaciekawionych spektaklem :)




Teraz kilka słów odnośnie całej reszty świata. W naszym mieszkanku pojawiła się nowa współlokatorka. Jak tak dalej pójdzie to zrobi się nam tutaj ciasno na tych 40m2. W ostatnich dnia dołączyła do nas Pani Owca nazwana zacnie Matyldą Podróżniczką. I tak sobie tu teraz mieszkamy we czwórkę: Feliks, Matylda Podróżniczka, D. i ja. Mamy tu wesoło nie powiem, że nie.

Matylda Podróżniczka w całej swej okazałości



Enjoy

J.

środa, 3 października 2012

Napięty grafik

Tak to właśnie u mnie teraz jest. Czasu na cokolwiek brak. Nawet nie ma kiedy jakiegoś fajnego zdjęcia cyknąć. Nie ma kiedy się wyspać czy po prostu poleżeć na podłodze i nic nie robić. Zajęcia są od rana do nocy, cały czas w biegu. Bez chwili wytchnienia. Ale spokojnie.
Co do nowości to cóż mieszkamy już z D. i Feliksem w nowym mieszkaniu. Na początku było nam tu trochę dziwnie, ale jak rozrzuciłyśmy z D. swoje szpargały to zrobiło się tak jakoś przyjemnie. Feliks też ma swoje miejsce. Może uda nam się zrobić mu jakąś przytulną zagródkę :)

Ogólnie to pogoda w Białymstoku nie dopisuje. Jest deszczowo i ponuro. Gdzie jest nasza "piękna polska złota jesień" ?? A zapomniałam ona tak najczęściej wygląda. Ale przydałby się choć jeden piękny słoneczny dzień aby popatrzeć na te cudownie pokolorowane liście. 


Pierwszego dnia zaczęłyśmy spokojnie

Później było trochę weselej.

Ale niestety Feliks nie wytrzymał tak szybkiego tempa.

Na koniec jeszcze piosenka, która dźwięczy w mej głowie przez czas już jakiś.



Enjoy

J.